Wrobieni w „Finanse”

Witryna poszkodowanych przez Personal Finanse, Council Finance, EI Global (Enterprise Investment), EGFC lub E.G.F.C. SA (Europejską Grupę Finansową Council), Aurum Finance, kancelarię prawną Proculus i nie tylko.

(NIE)Łatwy kredyt w Personal Finanse – historia prawdziwa

Historia dwojga ludzi zawierająca pełne zestawienie.

„P”

W dniu 8. grudnia 2016 r. wraz ze znajomą „M” („M” – dane ukryte) udałem się do biura Personal Finanse (marka działająca z ramienia spółki akcyjnej Europejska Grupa Finansowa Council) we Wrocławiu przy ul. Oławskiej 9 II p. Wizyta była umotywowana sytuacją, w której poprosiła mnie o pomoc, mającą polegać na tym, abym – jako osoba nieposiadająca żadnych zaległych, przeterminowanych zobowiązań ani komornika – przez trzy miesiące widniał na jej umowach kredytowych, które miały służyć jako spłatę jej przeterminowanych oraz niekorzystnych zobowiązań. Moje dane miałyby służyć jedynie jako poświadczenie o tym, że będzie spłacać raty, a także zbudować wiarygodność banku: tak przedstawiała sytuację. Zarazem nie byłem przekonany o prawdziwości takich twierdzeń, dlatego też postanowiłem zasięgnąć tych informacji od źródła.

Po oczekiwaniu w kolejce zostaliśmy przyjęci przez pana Adriana (nazwiska nie pamiętam) w osobnym pomieszczeniu. Na samym początku zadeklarowałem, że nie mam zamiaru występować w roli gwaranta, żyranta lub poręczyciela przez cały okres trwania ewentualnych umów kredytowych. Pan Adrian zapewnił mnie, że nic takiego nie będzie mieć miejsca, a umowy zostaną przepisane z moich na jej dane personalne w ciągu trzech, maksymalnie sześciu miesięcy, a ów okres zależy od tego, jak przedstawia się sytuacja „M” w Biurze Informacji Kredytowej i na ile skomplikowane okaże się czyszczenie jej negatywnej historii w BIK. Słysząc wcześniej od wspomnianej znajomej o opłatach w postaci przekazania im części kredytu celem zabezpieczenia, zadałem panu Adrianowi dwa pytania: jak wygląda sprawa jakichkolwiek kosztów i opłat, oraz co w sytuacji, jeżeli znajoma nie będzie spłacać rat? W odpowiedzi otrzymałem informację, że część kredytu – ok. dwudziestu tysięcy w zależności od przyznanej kwoty, trafi do firmy celem zabezpieczenia mnie przed brakiem spłaty kredytu w sytuacji, gdyby na przykład „M” uciekła opuściwszy kraj, lub nie chciała spłacać rat przez okres wspomnianych trzech do sześciu miesięcy lub później. W związku z tym kredyt musi być odpowiednio większy o kwotę owego zabezpieczenia w ich firmie (co warte uwagi - nikt nigdy nie nazwał tego wprost „ubezpieczeniem”). Natomiast po prawidłowym przepisaniu kredytu zabezpieczenie owo zostanie zwrócone na moje konto, a kwotę tą będzie można zwrócić do banku jako nadwyżkę na poczet nadpłaty kredytu.

Sposób udzielania mi wszelkich informacji jak również podejście do nas jako klientów wydawały się być bardzo profesjonalne, a argumenty zdawały się być przekonywujące, co dodatkowo wzbudzało zaufanie. Mając jednak minimalną świadomość ryzyka zapytałem pana Adriana, czy istnieją osoby niezadowolone i zadowolone z ich usług, mające sfinalizowane przeniesienie kredytu, a także o sposób, w jaki wyglądała i zakończyła się cała procedura. Niestety, nie brałem w ogóle pod uwagę, że instytucja ta w tak perfidny sposób może okłamywać swoich klientów. Otóż poinformowano mnie (prawdopodobnie w celu dodania sobie wiarygodności), iż po pierwsze nie każdy bank oferuje przepisanie zobowiązania kredytowego oraz, że jest to procedura, która wymaga zgody zarówno banku jak również mojej i znajomej jednocześnie. Poinformował też, iż istnieje kilka (od trzech do czterech) banków w Polsce, które zawsze przepisują kredyty i nie stwarzają żadnych problemów, oczywiście pod warunkiem wyczyszczenia negatywnej historii kredytowej „M”, czym oczywiście firma ta się zajmie przy skutecznej współpracy z nią. Ponadto zapewnił mnie, że ja, jako „osoba wspierająca” z takiej operacji mogę odnieść tylko i wyłącznie korzyści, ponieważ jeżeli tak duże zobowiązania kredytowe będą widnieć w bazach na moje nazwisko, a następnie wynikiem jego przepisania zostaną według systemu spłacone, to zyskam olbrzymią wiarygodność w bankach i będę miał możliwość starania się o kredyty w przyszłości na o wiele korzystniejszych warunkach – zarówno procentowych jak i kwotowych. Biorąc pod uwagę fakt, że jestem osobą całkowicie niewidomą, podparto się również rzekomym przykładem, iż z usług tej firmy skorzystał pewien inny niewidomy mężczyzna, który także występował w roli opiekuna kredytu i dzięki skorzystaniu z ich usług zyskał możliwość zdobycia kredytu hipotecznego albo kredytu na mieszkanie (niestety nie pamiętam dokładnie) na bardzo korzystnych warunkach. Nie był to fakt, który w szczególny sposób zmieniał moje podejście do tematu, gdyż jestem przeciwny kredytom lecz pomyślałem, że jeśli nie ponoszę żadnego ryzyka (o czym pan Adrian usilnie zapewniał), to taka sytuacja życiowa może się przydać w przyszłości.

Po rozwianiu wszelkich obiekcji i wątpliwości przekazano nas pracownicy, której zadaniem było wypełnienie z nami (tak naprawdę podłożenie do podpisania in blanco) wniosków do różnych banków i zapewniano nas, iż są to tylko wnioski mające na celu przygotowanie i dobranie najlepszej, najkorzystniejszej oferty kredytowej. Poproszono mnie również o pozostawienie wyciągu z mojej historii bankowej z trzech ostatnich miesięcy, co uczyniłem drogą elektroniczną na adres wroclaw2@personalfinanse.pl. Niestety – jak się później okazało – nie otrzymałem kopii żadnego z tych dokumentów, a śledząc opinie w internecie okazuje się, że podkładano również weksel zobowiązujący do wpłaty należności tytułem wywiązania się z umowy pośrednictwa finansowego a także samą umowę pośrednictwa. Wykorzystano więc mój brak wzroku oraz słaby wzrok „M”, który nie umożliwiał czytania wszystkiego na bieżąco tym bardziej, iż do podpisania podsunięto mi co najmniej kilkadziesiąt arkuszy.

Następnego dnia skontaktowano się ze mną, iż dostępna jest oferta i jeśli chcemy z niej skorzystać muszę dostarczyć zaświadczenie o zarobkach z miejsca pracy. Umówiliśmy się więc na poniedziałek 12. grudnia.

Wziąwszy zaświadczenie o wysokości zarobków, po udaniu się tam przedstawiono mi do podpisania dwie kopie formularza informacyjnego dotyczącego kredytu w mBanku, z których jeden był już kopią dla mnie. Polecono udać się do Wrocławskiej siedziby mFinanse przy ul. Legnickiej 56 a. Nie wzbudzało to we mnie żadnych podejrzeń, jako iż posiadałem już wówczas konto w mBanku, a mFinanse i mBank są to powiązane ze sobą podmioty.

Mimo, iż biuro czynne jest do godz. 17:00, w Personal Finanse zapewniono mnie, że pracownik firmy mFinanse - Łukasz zostanie specjalnie dłużej, by tę umowę podpisać abyśmy zdążyli dojechać. Takie umawianie mnie z innymi biurami/pośrednikami także usypiało moją czujność i sprawiało wrażenie ogromnych kompetencji. Po udaniu się tam umowa została podpisana; widnieje na niej mFinanse oraz KG Maciej Rejski.

Tuż jeszcze przed udaniem się do mFinanse, od pracownika Personal Finanse dostaliśmy także blankiet przelewu na kwotę 5423,52 PLN. Pieniądze z kredytu trafiły do mnie jeszcze tego samego dnia, a prowizja za uruchomienie kredytu została odliczona. Zgodnie z instrukcją pracownika, kwotę „zabezpieczenia” według wspomnianego blankietu natychmiast przelałem poprzez bankowość internetową. Oczywiście nie otrzymałem żadnej faktury ani jakiegokolwiek poświadczenia, iż zostało przelane owo „zabezpieczenie”; resztę kwoty kredytu – również zgodnie z instrukcją pana Adriana – przelałem na konto „M”, odciągnąwszy sobie pierwsze trzy raty.

Następnego dnia byliśmy umówieni celem wyjaśnienia wszelkich możliwych niejasności, a także ustalenia dalszych kroków „szerszego planu zmierzającego do pozyskania wnioskowanej przez „M” kwoty”. Podano mi wizytówkę z numerami, z których miały dzwonić do mnie jakieś instytucje pytając, czy wszystko w kwestii firmy Personal Finanse jest dla mnie zrozumiałe – faktycznie wielokrotnie w ciągu pięciu miesięcy takie telefony otrzymywałem i w związku z ówczesnym stanem faktycznym odpowiadałem twierdząco. Poinformowano, że „M”, każdego miesiąca ma wpłacać mi ratę tego kredytu – 319,35 PLN. Zlecono mi także wysłanie potwierdzenia przelewu wspomnianego „zabezpieczenia” na adres mailowy wroclaw2@personalfinanse.pl, co również uczyniłem. Przy okazji poinformowano nas, iż „porządkowanie sytuacji” „M” w Biurze Informacji Kredytowej i innych biurach informacji gospodarczej zajmie w tym wypadku sześć miesięcy i uzależnione jest od dokonania wpłaty na rzecz Personal Finanse.

Przedstawiono nam również ofertę kolejnego banku – Nest Bank, który przy okazji konsolidował mój wcześniejszy kredyt ratalny 0%. W związku z tym dostarczono mi kartę weryfikacji wedługg wzoru na dole strony– karta owa to odpowiedzi, jakie mam udzielać bankowi wówczas, gdy zadzwoni celem zweryfikowania danych na wniosku. Problem polega na tym, iż nie każda z przedstawianych tam informacji weryfikacyjnych jest zgodna z prawdą, np. cel kredytu lub informacja, w jakim miejscu umowa kredytowa zostaje zawarta. Czy dostając takie dane do dyspozycji (z racji dysfunkcji wzroku zostałem poproszony o ich zapisanie) chciałem kłamać? W żadnym wypadku: natychmiast zaprotestowałem prosząc o wyjaśnienia, dlaczego mam podawać takie a nie inne dane weryfikacyjne. Pan Adrian - Pracownik Personal Finanse „wyjaśnił” owe sprzeczności: cel kredytu remont domu - jego zdaniem chodziło o to, że pracownicy call center są poinstruowani, by nie przydzielać kredytów, które miałyby być w późniejszym czasie przepisane na inną osobę; zaś miejsce podpisania umowy — kwestia indywidualnych ustaleń i pracownik infolinii również nie musi wiedzieć gdzie podpisywana jest umowa, gdyż są to nasze indywidualne ustalenia, a przy ujawnieniu siedziby Personal Finanse stworzyłoby to ryzyko dodatkowych pytań lub nawet negatywnej weryfikacji. Osobiście nawet wolałem umowę tę podpisać w siedzibie firmy przy osobach trzecich niż samemu w mieszkaniu; nie rozumiałem jednak, że był to zabieg maskujący udział w pośrednictwie firmy Personal Finanse przed bankami. Niestety nie dopytałem o kolejną niezgodność związaną z „statusem mieszkaniowym”. Pracownik poinstruował mnie także, by zapisać dane weryfikacyjne związane z ofertą od Raiffeisen Polbank; są to jednak dane związane stricte z kredytem, spisane na komputerze tak, abym miał do nich łatwy dostęp przy użyciu technologii wspomagających (Czytnik ekranu). Niestety nie pamiętam, czy przechodziłem weryfikację tego kredytu, na pewno oba były weryfikowane przez centralę Europejskiej Grupy Finansowej Council S.A. Tu warto zwrócić uwagę, że centrale zawsze działąły w sposób niezależny od oddziałów, co utrudniało wykrycie nieprawidłowości przez instytucje rządowe (przykład: zapisy umowy z Personal Finanse. Słowem – centrala formalnie nie podpisywała się pod tego typu działaniami.

W obrębie opisywanego tygodnia, przy którymś ze spotkań zwróciłem uwagę pana Adriana na negatywne opinie krążące po internecie związane z Personal Finanse (tutaj mam na myśli szczególnie artykuł „W pętli kredytów. Tak im doradzili pośrednicy...”. Wyjaśnił mi jednak, iż istnieją takie opinie, ale po pierwsze nie dotyczą one Wrocławia; po drugie umieszczają je ludzie, którzy – jak to określił – dostają szału po otrzymaniu takiej ilości gotówki, w związku z czym nie stosują się w pełni do wskazówek udzielanych przez pracowników, co pociąga konsekwencje w postaci „przepuszczania” otrzymanej gotówki, co z kolei wiąże się z zaciąganiem kolejnych zobowiązań. W konsekwencji wpadają w pętle kredytową i zadłużeń, za co winą obarczają ich biura pośrednictwa kredytowego. Oznajmił także, iż te doniesienia dotyczą innej firmy o podobnej nazwie (aczkolwiek dokładniejszych wyjaśnień nie pamiętam), a ponadto w internecie z reguły widnieją tylko negatywne opinie, bo osoby świadome i niemający z nimi problemów nie spędzają godzin dziennie na wypisywaniu opinii w internecie i obrony swoich przekonań. Muszę przyznać, że jest to fakt — wystarczy wpisać jakąkolwiek markę i większość opinii zawsze będzie negatywna. W związku z tym niestety kolejny raz pozwoliłem sobie na uśpienie czujności i nie badanie dalej tematu tym bardziej, iż uznałem, że na tyle jestem w to wplątany, że jest już za późno by dało się z tym cokolwiek zrobić i tylko czas pokaże, jak dalej sytuacja się potoczy. Nie badałem także w internecie samej spółki – Europejska Grupa Finansowa Council.

Tego samego dnia zostałem również umówiony na czwartek 15. grudnia na podpisanie zweryfikowanej umowy z Nest Bankiem przy udziale pośrednika kredytowego Jakuba Majera w siedzibie Personal Finanse. Reprezentował on podmiot Fines S.A., jednak również utrzymuję, że bezpośrednio osobiście współpracował z Personal Finanse jako, iż także nie odpisał na pytania z tym związane przesłane mu w ostatnim czasie drogą elektroniczną. W związku z powyższym, dnia 15. grudnia doszło do zawarcia umowy. Dbając o swój interes, poprosiłem Jakuba Majera o wysłanie mi umowy lub formularza informacyjnego na mój adres e-mail tak, abym (jako osoba niewidoma) był w stanie się z nią zapoznać osobiście, co uczynił. Tego samego dnia poproszono mnie o przyniesienie wyciągu bankowego z trzech ostatnich miesięcy do 15. grudnia włącznie, tym razem jednak zawierającego pieczęć mBank — w związku z kolejną ofertą przygotowaną przez Bank Zachodni WBK.

Wyciąg udało mi się dostarczyć następnego tygodnia w poniedziałek lub wtorek po tym, jak otrzymałem pieniądze z kredytu. Pan Adrian stwierdziwszy, że poświęcił swój dodatkowy czas w weekend aby pomóc w wyliczeniach – bardzo dokładnie i szczegółowo je objaśnił: miałem przelać na rzecz Personal Finanse kolejną kwotę będącą rzekomym zabezpieczeniem (w wypadku tego kredytu 13991,46 PLN), a także polecił zostawić sobie sumę sześciu najbliższych rat kredytu z Nest Bank pomniejszoną o koszty rat mojego skonsolidowanego zobowiązania (te miałem sobie spłacać sam) – miało to na celu swobodne spłacanie kredytu do momentu, aż zostanie w jakikolwiek sposób przepisany na znajomą. Przy tej okazji zostały mi przedstawione także umowy z Victis (Versatus Group) oraz Luxmed o wartości odpowiednio 1,23 i 1 zł za pierwszy rok; „M”-e zaś przy mnie przypomniał o natychmiastowym regulowaniu swoich zobowiązań kwotami, które wpływają na jej konto, wysyłanie pism zamykających te zobowiązania oraz fizyczne zniszczenie i zamknięcie kart kredytowych. Zakomunikował, iż muszą się spotkać, ponieważ w celu wyczyszczenia BIK będzie potrzebne założenie konta w PKO BP służącego do sporządzenia płatnego wyciągu z Biura Informacji Kredytowej. Nadmienił, iż w ciągu tych sześciu miesięcy mogą przychodzić jej SMS-y o odpytywaniu baz, a także dostanie zestaw wielu gotowych już pism o zaprzestanie przetwarzania danych przez spłacone banki, które będzie musiała jedynie im dostarczać. Oczywiście według jej relacji nigdy nic takiego nie miało miejsca; sądzę więc, że był to chwyt mający cały czas upewniać mnie w przekonaniu, że wszystko dzieje się zgodnie z procedurami, wykorzystując moją częściową znajomość w tematach finansowych.

W ciągu najbliższych dwóch tygodni próbowano bezskutecznie umówić mnie z Bankiem Zachodnim oraz Raiffeisen Polbank. W końcu zostałem umówiony 2. stycznia 2017 r. na ten sam dzień celem podpisania umowy z Raiffeisen Polbank. Umowę podpisywałem z dyrektorem zamkniętej już placówki przy ul. Bema, Dominikiem Fiedlerem. Jak później się okazało, zostałem kilkukrotnie wprowadzony w błąd, ponieważ:

Ponadto, jak wskazują oświadczenia dołączone do umowy okazało się, iż ów dyrektor nie działał w interesie wyłącznie swojego banku, ale także pośrednika Banking Retail System.

Warty podkreślenia jest fakt, iż za każdym razem, czyli po otrzymaniu pieniędzy z każdego z kredytów już na następny dzień dzwonili do mnie pracownicy Personal Finanse z zapytaniem, czy przelew do nich został wykonany oraz ponaglali o jak najszybsze wysłanie im potwierdzenia przelewu.

Tradycyjnie, po otrzymaniu środków z kredytu umówiliśmy się z panem Adrianem, który instruował nas odnośnie kwot. W tym wypadku wszystko wyglądało podobnie jak w wypadku drugiego kredytu. Tutaj dociera do mnie fakt, na który zwróciłem uwagę po czasie, iż wtedy powiedział, że przelew dla Personal Finanse (tu 12 675,60 PLN) jest na tyle wysoki, ponieważ wystąpiła większa prowizja w związku z trudnościami w uzyskaniu tego kredytu. Zostaliśmy także poinformowani, że po dwóch miesiącach będzie można przystąpić do wniosku o anulowanie ubezpieczenia tego kredytu, co udostępni dodatkowe kilka tysięcy złotych.

Ponieważ kredyt ten zawierał skonsolidowany i spłacony już wcześniej kredyt ratalny, a wbrew zapewnieniom pana Adriana pieniądze nie trafiły na moje konto, w lutym 2017 postanowiłem rozwiązać ten problem jedynie przy telefonicznym wsparciu pana Adriana samodzielnie. Okazało się, że pieniądze te wróciły na rachunek systemowy w Raiffeisen, o czym pan Adrian mnie poinformował szybciej, niż zdołałem się tego dowiedzieć od pracowników banku, którzy celem uzyskania tych informacji musieli składać pisma. To też niestety utwierdzało o rzekomym profesjonalizmie Personal Finanse, podnosząc zaufanie do owego podmiotu i samego p. Adriana. Po złożeniu w placówce banku odpowiedniego wniosku, pieniądze zostały zwrócone na konto, po czym według zaleceń ze stycznia wysłałem je na konto „M”.

W dniu 3 marca przed godz. 09:00 otrzymywałem próbę kontaktu od p. Adriana. Nie był to numer – jak przeważnie – stacjonarny (71) 711 77 05, lecz komórkowy 533 308 593. Gdy udało się nawiązać kontakt poinformował, że odchodzi z powodu awansu, w związku z czym nie będzie mógł zajmować się naszą sprawą osobiście i przekazuje ją pani Natalii (nazwiska nie pamiętam). Podziękował za współpracę zapewniając, że gdybyśmy kiedykolwiek mieli się gdzieś zobaczyć - na pewno zamienimy ze sobą parę słów.

Któregoś dnia marca (nie jestem obecnie w stanie stwierdzić) zadzwoniono do mnie z ofertą konsolidacji kredytów, z mniejszą ratą i na lepszych warunkach. Podyktowano znów dane potrzebne do weryfikacji i rzeczywiście takowa nastąpiła. Nic jednak po owej weryfikacji się nie wydarzyło – była to jakaś ich wewnętrzna weryfikacja przeprowadzana przez centralę.

Ciekawostka: na jednej z Wrocławskich imprez kulturalnych spotkaliśmy go. Przywitał się, jednak wyraźnie unikał rozmowy. Dlaczego? Można się domyślać...

Pod koniec maja, gdy rozpoczął się szósty miesiąc postanowiłem na własną rękę wybrać się do biura przy Oławskiej. Wtedy okazało się, że wszystkie posiadane przeze mnie numery telefonów nie odpowiadają, tak samo jak centrali, a biuro zostało zamknięte. Dopiero z internetu dowiedziałem się, że członkowie tej grupy zostali aresztowani. Całe szczęście – na pewno zapobiegło to wmanewrowaniu w ich praktyki kolejnych nieświadomych ludzi.

Dnia 5 lipca 2017 r. z numeru 733 338 587 zadzwonił do mnie człowiek, podający się za rzekomego pracownika Alior Banku, przedstawiający się jako Mariusz Szczygiel. Głos jednak był tak podobny do p. Adriana, że byłbym nawet w stanie stwierdzić, iż jestem przekonany że to ta sama osoba. Posiadał informację o moich kredytach i o tym, na kogo mają zostać przepisane. Na pytania sprawdzające skąd ma wszystkie te dane stwierdził, że pośrednik mimo pobrania ogromnych opłat (skąd ów człowiek miał wiedzieć o wysokości opłat pośrednictwa?) zadbał, by dane te zostały przekazane w rzetelny sposób do Związku Banków Polskich – oczywiście są to rzekomo wewnętrzne dane międzybankowe, do których po złożeniu wniosku nie miałbym dostępu. Składał wnioski w Alior Banku oraz Nest Banku, ponieważ – jak twierdził – w tym momencie Alior Bank posiada możliwość przepisania po dwóch miesiącach wszystkich moich zobowiązań na „M” w ramach kredytu partnerskiego. Będąc nauczony doświadczeniem, sprawdziłem te informacje w internecie i faktycznie Alior Bank posiada ofertę kredytów partnerskich. Jeśli natomiast chodzi o Nest Bank, stwierdził, iż bank ten za kilka miesięcy będzie przejęty przez Alior nawet w sytuacji, jeżeli nie oferują możliwości takiego przepisania obecnie. Podczas weryfikacji obu wniosków miałem podawać podyktowane informacje, co dodatkowo wzbudzało moje podejrzenia: jakim cudem pracownik dzwoniący z centrali banku w Warszawie (podczas zadawania mu pytań kim jest i kogo reprezentuje tak się przedstawiał) potrzebuje weryfikacji wniosków przez faktycznych przedstawicieli banku, dzwoniących z oficjalnych infolinii? Na całe szczęście udało się uniknąć konsolidacji kredytów dzięki czujnym pracownikom infolinii obu banków, którzy natychmiast wychwycili, że pewne dane się nie zgadzają. Podejrzenie wzbudził we mnie również fakt, iż nie mogłem mieć dostępu ani wglądu do formularzy informacyjnych (na adres e-mail ani osobiście) tych umów oraz, iż umowa miała być spisywana w domu przez kogoś, kto specjalnie w tym celu mnie odwiedzi.

(informacja dodatkowa: człowiek ten oznajmił, że mogę kontaktować się z nim pod tym numerem telefonu w dni robocze od godz. 09:15 do 17:00 – te same godz. pracy co Personal Finanse.)

W obu przypadkach (Nest oraz Alior) umowa miała być spisywana z Katarzyną Dytfeld. Po gruntownej analizie danych dostępnych w Centrum Ewidencji i Działalności Gospodarczej okazuje się, że jej działalność została zawieszona dnia 30. czerwca mimo, iż widnieje na liście „Przedsiębiorcy wykonujący czynności na rzecz Alior Bank”.

Warto podkreślić, iż ów człowiek przedstawiający się za Mariusza, wobec niewygodnych pytań zarzekał się, że jest pracownikiem centrali Alior Banku w Warszawie i gdy o to zapytałem potwierdził, iż jego tożsamość mogę zweryfikować dzwoniąc na infolinię tegoż banku. Wobec tego dnia 20. lipca zadzwoniłem na infolinię Alior Banku zweryfikować rzekomego pracownika i okazało się, że nikt z pracowników i konsultantów nic nie wie na temat numeru, z którego człowiek podający się za p. Mariusza dzwonił ani nie zna jego imienia i nazwiska. Zapewniono, że osoba kompetentna z banku oddzwoni do mnie, gdy zweryfikują te informacje, jednak do dzisiejszego dnia nic takiego nie nastąpiło. W związku z tym wziąłem sprawy w swoje ręce i uprzednio przygotowawszy się, gdy ponownie zadzwoni, postanowiłem przeprowadzić prowokację, nagrywając rozmowę telefoniczną.

Ostatnie wydarzenia zatem jasno sugerują, iż grupa nadal funkcjonuje; zmieniła jedynie sposób oszukiwania ludzi i naciągania ich na kolejne kredyty. Ludzi, którzy i tak nie są w stanie już spłacać obecnych. Zostałem ze spłatą kwot, które przerastają moje możliwości finansowe. Oszukano mnie, że takie wysokie kredyty i kwoty to tylko część szerszego planu prowadzącego do optymalizacji finansowej, zwiększenia zdolności kredytowej, zabezpieczenia mnie i finalnego przepisania tych kredytów na „M”. Wmawiano mi, iż ostatecznie wszystkie te kwoty zostaną odzyskane, zwrócone do banków a kredyty skonsolidowane w jeden o dużo niższym oprocentowaniu i przepisany.

Na szczęście istnieje adwokat, mec. Patryk Andrysiak, doskonale znający temat, prowadzący przeszło 230 spraw związanych z przedstawianymi tutaj podmiotami w imieniu poszkodowanych. Prowadzi m.in. negocjacje z bankami, sprawy karną i cywilne w tym zmierzające do odzyskania prowizji. Znane są już przypadki odzyskania nie tylko prowizji pośrednictwa z tymi firmami, ale także tych bankowych i ukrytych. Osobiście polecam! Wejdź tu, by dowiedzieć się więcej w związku z powierzeniem swojej sprawy profesjonalistom.


„M”

Dnia 20. października udałam się z moim współlokatorem „K” do biura Personal Finanse przy ul. Oławskiej 9 II p, ponieważ chciał wziąć kredyt i powiedziano mu, że musi przyprowadzić kogoś innego celem ich zabezpieczenia na okres trzech do sześciu miesięcy; według zapewnień miałam tylko widnieć tyle czasu na jego umowach. Pod ich okiem podpisałam wiele różnego rodzaju niewypełnionych wniosków i miałam czekać na informacje. Otrzymałam też umowę pośrednictwa finansowego.

Dwa dni później, tj. 22 października zgodnie z moją dyspozycją wysłano SMS-a, iż nie udało się dla mnie przygotować oferty, a następnego dnia pracownicy biura zadzwonili, że musiałabym przyprowadzić kogoś, kto ma czystą historię kredytową, w związku z czym nie zajmowałam się dłużej tematem.

Jednak dnia 8. grudnia udałam się tam ponownie ze znajomym „P”, ponieważ groził mi komornik i chciałam pozbyć się wszystkich zobowiązań, szczególnie związanych z firmami pożyczkowymi, a także dobrać dodatkową gotówkę. W sumie wnioskowałam o kwotę 85 000 zł. Zapewniano mnie, że kwota ta zostanie rozłożona na 15-letnie raty po ok. 350 zł. Ponieważ „P” miał widnieć na umowie kredytowej tylko przez okres trzech do sześciu miesięcy zgodził się mi pomóc. Z racji, że jest niewidomy towarzyszyłam mu przy każdej wizycie. Procedura wyglądała tak samo w jego wypadku. Obiecano mu, że wszystkie zobowiązania w ciągu sześciu miesięcy przejdą na mnie a mi, że dzięki tej gotówce wszystkie negatywne wpisy w BIK będzie można wyczyścić i oni zajmą się tym profesjonalnie. Różnica polegała tylko na tym, że nie miał problemu z uzyskiwaniem kredytów ze względu na czystą sytuację w biurach informacji gospodarczej (BIK, KRD itd.).

Finalnie, tak naprawdę zostały wzięte na niego w sumie trzy kredyty - jeden w mBanku, drugi w Nest Banku a trzeci w Raiffeisen. Spotkania po podpisaniu każdego z nich wyglądały podobnie - pracownik Adrian (nazwiska nie pamiętam) informował, co gdzie ma zostać przelane i każdorazowo podkreślał, że bez przelania im zabezpieczenia lub prowizji (tych określeń z czasem zaczął używać zamiennie) nie będą mogli rozpocząć czyszczenia mojej negatywnej historii kredytowej.

W obecności „P” mówił mi, że mają mi przyjść pisma o zaprzestaniu przetwarzania danych, które mam dostarczyć do banków. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Gdy umówiliśmy się na spotkanie tylko między mną i pracownikiem Adrianem zostałam tylko poinformowana, że pod koniec czerwca mam przyjść w celu przepisania tych wszystkich kredytów na mnie.

Niestety w posiadanych przeze mnie i „P” dokumentach nie ma żadnej wzmianki o tym, że kredyty te zostały wzięte dla mnie przez niego. W rezultacie zostałam oszukana, ponieważ:

1) „P”, chcąc mi pomóc, został ze zobowiązaniami przewyższającymi jego miesięczne niezbędne wydatki;

2) obiecano mi kwotę raty miesięcznej, która przy obecnie zaciągniętych kredytach nie ma racji bytu;

3) naciągnięto nas przy każdej umowie na ogromne prowizje zarówno dla pośredników z którymi podpisywał umowy, banki jak i samego Personal Finanse co sprawiło, że na konto otrzymałam 52 606,01 zł, a „P” do spłaty ma 188 630,42 bez perspektyw na przepisanie tych zobowiązań na mnie.

4) Ponadto, finalnym efektem współpracy z Personal Finanse (Europejską Grupą Finansową Council) miał być tylko kredyt pokrywający w rzeczywistości tylko i wyłącznie kwotę wnioskowaną przeze mnie lub mniej, bez żadnych dodatkowych kosztów i prowizji. Mówiono nam, że tak wysokie koszty kredytów i opłat dla Personal Finanse to efekt zabezpieczenia tych kredytów dla „P” w razie braku mojej spłaty, co w świetle opinii i innych materiałów uzyskanych z prokuratury i za pośrednictwem internetu okazało się kłamstwem.


Materiały dodatkowe

Karta weryfikacyjna na przykładzie Nest Bank

Studium przypadku

Poniższa tabela idealnie przedstawia skalę zjawiska.

Zestawienie kosztów kredytowych
Pozycja mBank Nest Bank Raiffeisen Polbank suma
Prowizja należna pośrednikowi 3 950,54 PLN 3 950,54 PLN
prowizja za udzielenie Kredytu 2 598,00 PLN 7 870,19 PLN 9 450,00 PLN 19 918,19 PLN
Prowizja Personal Finanse 5 423,52 PLN 13 991,46 PLN 12 675,60 PLN 32 090,58 PLN
Ubezpieczenie 11 888,71 PLN 11 888,71 PLN
Całkowita kwota kredytu 20 000,00 PLN 43 000,00 PLN 31 500,00 PLN 94 500,00 PLN
Na rękę (−6 rat) 12 660,38 PLN 25 642,37 PLN 14 303,26 PLN 52 606,01 PLN
kwota Kredytu 22 598,00 PLN 58 297,74 PLN 52 838,71 PLN 133 734,45 PLN
całkowity koszt kredytu 10 674,82 PLN 43 663,44 PLN 36 315,16 PLN 90 653,42 PLN
Całkowita kwota do zapłaty 30 674,82 PLN 90 140,44 PLN 67 815,16 PLN 188 630,42
Suma wszystkich prowizji i ubezpieczeń 67 848,02 PLN
Procent wszystkich prowizji i ubezpieczeń w stosunku do kwoty kredytu 50,73%
Procent prowizji Personal Finanse w stosunku do całkowitej kwoty kredytu 33,96%
Procent prowizji Personal Finanse w stosunku do kwoty kredytu 24% (przekracza §6 ust. 1 Umowy o świadczenie usług pośrednictwa finansowego)
Procent prowizji Personal Finanse względem kwoty na rękę 61%
Procent wszystkich prowizji i ubezpieczeń względem kwoty na rękę 128,97% (!)